Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

wygodnie, aniżeli jak kot drapać się po drzewach i wśród gałęzi szukać sobie noclegu. Od czegóż wreszcie rozum.... zamiast trapić się obawą niebezpieczeństwa, lepiéj obmyśléć coś, coby złemu zaradzić mogło.
— A więc zostaję tu — zawołałem w głos, — trzeba się zaraz przeprowadzić do nowego mieszkania.
Dla człowieka nieposiadającego nic, przeprowadziny nie były trudne. Nie potrzebowałem ani tragarzy, ani wozów, ani koni, mając wszystko na sobie. Zająłem więc natychmiast apartament, nie troszcząc się wcale o zapłatę komornego.
Przyjrzałem się uważnie nowéj rezydencyi. Gdyby mi się powiodło od ściany załomku przeprowadzić mur do przeciwnego krańca jaskini, miałbym rodzaj twierdzy, tak przeciwko napadowi wrogów, jako téż od wichrów zabezpieczonéj; ale jak się tu brać do budowania muru, bez cegieł, wapna, kielni i innych potrzebnych przyrządów. Piasku nad morzem było do zbytku, ale przysłowie uczy, że z piasku bicza nie ukręci.
— Murarze, to magnaci, wygodnisie — mruczałem nieukontentowany; — bez narzędzi nic zrobić nie potrafią i każą sobie jeszcze za to dobrze płacić. Bodajto być murarzem! a ja nieborak nie mam odrobiny wapna, a i tak murować trzeba. Jak sobie tu radzić?.... Wprawdzie wszystkiego brakuje, ale przynajmniéj czasu do namysłu jest dosyć; a nim myśl szczęśliwa zaświeci, trzeba najprzód przygotować materyał.
Przy wschodniéj ścianie skały, znajdowało się mnóstwo większych i mniejszych kamieni. Znać kiedyś musiał się zwalić wierzchołek i roztrzaskać w kawały. Zacząłem wybierać płaskie głazy, jako do układania muru najprzydatniej-