Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

żaden nie wydaje tego rozkosznego zapachu. Naraz z pomiędzy liści miga mi jakiś złotawy przedmiot. Przedzieram się przez krzaki i spostrzegam roślinę kolczystą, niby kaktus; a na niéj wielki złoto-żółty owoc, jakby z czworokątnych sęczków złożony. Od niego to bije ta woń przecudna. Zbliżam się, zrzynam, kosztuję... Ach cóż za smak przepyszny, jak żyję nie jadłem nic tak dobrego. Byłto jak się dowiedziałem późniéj ananas[1]. Zjadłszy jeden, zerwałem jeszcze kilka, a choć mi ciężko było dźwigać, zabrałem je z sobą.
Nadchodzący wieczór skłonił mię do szukania noclegu. Wybrałem sobie na dzisiejszy spoczynek duże drzewo nad morzem, bo tu było bezpieczniéj jak w lesie.
Nie daleko od tego drzewa na piasczystém wybrzeżu widać było nie wielki kopczyk, bardzo regularnie jak gdyby ręką ludzką usypany. Ciekawy będąc dowiedzieć się co w nim jest, wbiłem dzidę w środek, a wydobywszy, dostrzegłem na jéj ostrzu żółtą ciecz pomieszaną z piaskiem. Rozgrzebałem kopiec, i znalazłem w nim ze trzydzieści jaj dużych. Zamiast skorupy, miały one jakby pargaminową skórkę; były to jaja szyldkretów czyli żółwi morskich, o czém jednak teraz nie wiedziałem. Chociaż głód mi nie dokuczał, widok nowego przysmaku obudził apetyt, i wypiłem jaj parę.

Trzeciego dnia wędrówki nie wiodło mi się tak jak w dwóch pierwszych: najprzód nic nie odkryłem nowego, po-

  1. Ananas (ananassa) należy do rodziny Bromeliowych (Bromeliaceae). Ma liście mięsiste, ostro zakończone, kwiaty kłosiste, fioletowe, w mięsistéj osi zatopione. U nas hodowana w szklarniach, kwitnie w maju i wydaje owoc, dojrzewający we wrześniu.