wtóre przyszedłem nad brzeg głębokiéj zatoki morskiéj zachodzącéj daleko w ląd, w tém miejscu bardzo skalisty i trudny do przebycia. Chcąc dostać sie na drugą stronę, trzeba było albo przepłynąć wpław zatokę, albo zapuścić się w głąb lasu i piąć po skałach. Zmęczony dwudniową wędrówką zrzekłem się tego zamiaru i postanowiłem wrócić do domu.
Zamiast iść brzegiem morza jak dotąd, obrałem drogę wprost przez las ku méj jaskini. Wierzchołek owéj wysokiéj góry służył mi za drogoskaz. Szedłem raz górzystym wąwozem, środkiem którego płynął strumień, to gęstym lasem, to znowu zielonemi dolinkami. Moja wyspa była prześliczną, brakowało jéj tylko miast, wiosek i mieszkańców.
Około południa ujrzałem przebiegające zwierzę; z wyjątkiem uszu i najeżonéj sierści na grzbiecie, do zająca podobne; rzuciłem za nim dzirytem, lecz chybiłem i zając zniknął wśród krzaków, z wielkiém mojém zmartwieniem[1].
— Trzeba koniecznie zrobić łuk i strzały — zawołałem w głos. — I nie było to rzeczą tak trudną, widziałem w Sale dużo łuków murzyńskich nader nędznéj roboty, a przecież doskonałych w użyciu.
- ↑ Zwierzę to zowie się Aguti, należy do rodziny kopytkowatych. Nogi tylne dwa razy dłuższe od przednich; sęczek zamiast ogona i bieg czynią je bardzo do zająca podobném. Ale ma gruby i najeżony włos, który na grzbiecie sterczy grzywiasto, układ zębów jak u morskiéj świnki różnią je od zająca. Łagodny i lękliwy Aguti, żywi się roślinami i chrząszczami. Mięso ma białe zalatujące piżmem. Żyje w kilkunastu gatunkach w Ameryce południowéj w Antyllach.