teres, obwożąc mię po miasteczkach i jarmarkach jako dzikiego człowieka z nieznanéj części świata, jakiego Azteka, żywiącego się surowemi rybami i mięsem ludzkiém.
Jednakże ja byłem bardzo zadowolony z mojego ubioru i długo przyglądałem się w przezroczystych wodach strumienia mojéj pociesznéj figurze.
Nazajutrz po ukończeniu sukien, policzywszy dni na moim kalendarzu, zasmuciłem się bardzo. Dzień dzisiejszy był dniem wigilii Bożego Narodzenia.
Obraz domku rodzicielskiego stanął mi żywo przed oczyma. W dniu tym zwykle od południa sklep się zamykał; ojciec przychodził, a późniéj kazał się przynosić do jadalnego pokoju. Tymczasem matka krzątała się około ogromnego plumpudyngu[1], i nadziewała własnoręcznie indyka. Bez tych dwóch potraw nie obeszło się nigdzie. Zwyczaj to był dawny, sięgający niepamiętnych czasów. Nasz
- ↑ Rodzaj budeniu z rodzynkami i migdałami, ulubiona potrawa Anglików.