Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

brą zachroną od promieni słonecznych, lecz podczas deszczu na nic się nie zdał. Doświadczyłem tego w czasie pory zimowéj, i dawno już trzeba było coś innego wymyśleć, lecz dzień za dniem schodził na innych robotach, późniéj zaś trzęsienie ziemi, wyprzątanie jaskini i choroba, przeszkodziły mi do tego. Nareszcie brak skórek z których miał być nowy parasol zrobiony, stał na zawadzie.

Sporządziłem go z cienkich gałązek bambusowych, zajęcze skórki dostarczyły pokrycia; lecz największą trudność stanowiło otwieranie i zamykanie. Udało mi się ją pokonać, ale z jakimże mozołem: ani sprężyn, ani drutów, ani zgoła najmniejszego nie posiadając narzędzia, wymyśliłem przecież