wysokości. Roślina ta podobna do kaktusu, mnożyła się i rosła prędko; silne kolce przez taki żywy płot nie pozwoliłyby umknąć kozom. Zamiast jednak zakładać ogrodzenie na otwartém polu, postanowiłem przeprowadzić je około skalistéj ściany półokręgiem, tak żeby dwoma końcami dotykały skał.
Natychmiast zaznaczyłem kamykami okręg i wziąłem się do poruszenia ziemi. Grunt był w tém miejscu pulchny, robota więc szła łatwo. Po skopaniu kawałka zasadzałem go zaraz opuncyami. Znoszenie tylko tych kolczatych roślin, kosztowało mię nie tyle zachodu ile zadraśnień, bo ostre ciernie kłuły mi ręce i plecy. Aby tego uniknąć, zrobiłem rodzaj sanek z gałęzi, nakładałem na nie wykopane rośliny, i przywłóczyłem do miejsca naznaczonego. Tym sposobem co dzień 6 do 8 sążni bieżących zasadzało się żywym płotem, a ponieważ dwustu sążni długości nie przechodził, więc w przeciągu miesiąca skończyłem zagrodę.
Mimo to kozy trzymałem wciąż zamknięte w oborze, znosząc im trawę; przykrzyło się biednym zwierzętom, lecz nie mógłem ich dotąd wypuszczać, dopóki się nie przyjęły rośliny. Ma się rozumieć, że stajenka znajdowała się wewnątrz zagrodzenia.
Podczas roboty upały były wielkie, tak iż musiałem zdjąć zajęcze ubranie, a przywdziać dawne. Zresztą téż i to nowe tak się podterało, że trzeba było pomyśleć o inném.
Razu jednego licząc kreski na moim kalendarzu, narachowałem ich 365, a ponieważ był rok przestępny, zawierający 366 dni, a zatém jutro wypadała rocznica przybycia mego na wyspę, czyli dzień: 23 Września 1660 roku.
Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.