Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.
XXIV.
Zima — uporządkowanie mieszkania — dwa kostiumy — rozprzestrzenienie jaskini — lampa — wata — oléj z orzechów kokosowych — stół i krzesła.

W połowie października rozpoczęła się na dobre pora dżdżysta, a z nią bardzo przykre chwile, bo nieraz po całych dniach musiałem siedzieć w domu. Przytém znowu jak w przeszłym roku pojawiły się chmury moskitów; przez niejaki czas nie mogłem sobie z niemi dać rady; lecz raz gotując obiad, spostrzegłem że uciekają od dymu. Ucieszony tém odkryciem, przeniosłem kuchnię do wnętrza jaskini, czego nawet wymagała potrzeba, gdyż chociaż dawna znajdowała się pod wystającą skałą, ale i tak często ją deszcz zalewał.
— Poczekajcie nieproszeni goście — zawołałem rozpalając ogień, — ja was tu zaraz nauczę co to jest cisnąć się tam gdzie kogo nie lubią. Wnet dym napełnił wnętrze groty, a szanowne zgromadzenie wyniosło się z pośpiechem. Odtąd po całych nocach tlił się ogień, a chociaż dym nieraz porządnie gryzł mię w oczy, wolałem znosić tę niedogodność, aniżeli narażać się na ostre ukłucia tych skrzydlatych pijawek.
Pomimo przymusowego siedzenia w domu nie brakło mi wcale na robocie, i nie doświadczałem nudów. Czasami gdy deszcz przestał padać, wybiegałem ustrzelić zająca lub pta-