w ogień. Polewa udała się przepysznie, a lampka była dość zgrabna.
Teraz szło o knot: chciałem go zrobić z rękawa staréj koszuli, lecz płótno nie dało się dobrze skręcić, a mogło przydać się na co innego; chodziłem po jaskini, szukając czegoś na knot stosowniejszego; wtém ujrzałem mech bawełniany, przyniesiony z ostatniéj wycieczki. Przewyborna rzecz, trzeba tylko wprzód oczyścić bawełnę od ziarnek, których miała mnóstwo. Położyłem ją na kamieniu płaskim, a potém bijąc kijem, oddzieliłem ziarna od puchu. Mimo to nie dała się skręcić: ha, trzeba ją zgręplować, pomyślałem i natychmiast wziąłem się do wykonania tego zamiaru.
Ciekawym jesteś zapewne młody czytelniku, gdzie się nauczyłem gręplowania waty. Otóż powiem ci pod sekretem, że kiedy byłem w twoim wieku, to jest miałem około dziesięciu lat, w podwórcu naszego domu mieszkała stara Alicya waciarka. Jak tylko upatrzyłem chwilkę wolnego czasu, biegłem natychmiast do staruszki i nieraz tak zagapiłem się patrząc na jéj robotę, że mię ojciec za uszko wyciągał, pędząc do nauki.
Alicya miała sprzęt podobny do arfy, tylko daleko węższy i o jednéj grubéj kiszkowatej strunie. Umieściwszy go na stole, nakładała surowéj bawełny i brzdękała palcem po strunie, która ją wybornie roztrzepywała. Z niéj późniéj układała arkusze, smarowała po obudwóch stronach białkiem od jaja, z czego powstawała wata.
Ani myślałem wówczas, że przypatrywanie się téj robocie kiedyś mi się przyda. Nie miałem wprawdzie arfy, ale były gałęzie i struny, a z tego można było gręplarkę sporządzić. W pół godziny była gotowa. Zamiast na stole, roz-
Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/181
Ta strona została uwierzytelniona.