Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

często chodzić po nią, aby dostateczny zapas uzbierać na zimę.
Szło o to tylko, w czém ją przechować, bo w czasie pory deszczowéj w jaskini było dość wilgotno, i ziarno mogło uledz zepsuciu. Wyrobiłem więc kilka wielkich naczyń glinianych w kształcie wiader, wysuszyłem je na słońcu. Po wypaleniu pokazało się, że są lubo niezgrabne, ale mocne. Dorobiłem do nich pokrywy.
Zbieraną kukurydzę wykruszoną z kolb, a wysuszoną dobrze na słońcu, zachowywałem w naczyniach w korytarzu groty. Podczas tych zatrudnień wychodziłem często na polowanie, tak dla żywności, jako téż dla przysposobienia na zimę zapasu mięsa, skór i tłuszczu. Łowy nie bywały osobliwe, najczęściéj strzelałem ptaki, mniéj zajęcy, a najmniéj kóz, bo chcąc na nie polować, trzeba było zawsze cały dzień odłożyć, a mimo to nieraz wracało się z próżnemi rękoma. Zabiwszy kozę, oddzieliłem najtroskliwiéj najmniejszy kawałek łoju, a wytopiwszy go, zlewałem do naczynia glinianego. Z zajęcy daleko mniéj bywało. Ani jednego ani drugiego tłuszczu nie mogłem używać na okrasę, bo miały woń nieprzyjemną, a nawet odrażającą.
Jednego dnia przyszło mi na myśl sprobować, czy nie potrafię zrobić masła. Kozy dawały tak dużo mleka, że nieraz psuło się. O maślnicy z drzewa marzyć nie można było, ale za to zrobiłem ją z gliny. Bijak należało z drzewa wyciąć, lecz nie miałem na to deseczki. Wyrobiłem ją z kory twardego drzewa, powycinawszy nożem otwory i zamocowawszy w środku kijek bambusowy. Następnie przez parę dni zbierałem śmietankę, a gdy jéj miałem sporo, przystąpiłem do roboty, która nadspodziewnie się udała. Otrzymałem dość dużą bryłkę