jest niespodziane zaskoczenie przez Karaibów. Przy ostrożności mogłem tego uniknąć, wrazie zać wylądowania większéj liczby dzikich, nie pozostawało mi jak tylko schronić się do jakiéj kryjówki, i czekać aż odpłyną.
Z upokorzeniem wyznam że strach, niespokojność i troski, tak mną owładnęły, że zupełnie zapomniałem szukać pociechy w modlitwie, która w każdéj przeciwności dodawała mi siły. Smutek, ucisk i niebezpieczeństwo zasępiły tak moją duszę, że zupełnie wyszły mi z myśli owe słowa pociechy:
Gdybym tego głosu usłuchał, a w trwodze méj udał się do Boga i Temu najmiłosierniejszemu Ojcu powierzył się w mojém zwątpieniu, to niezawodnie nabrałbym serca i wytrwałości, a wzmocniony ufnością w Panu nad pany, łatwo potrafiłbym przezwyciężyć trwożliwość i bojaźń uciskające mą duszę.