Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/302

Ta strona została uwierzytelniona.

go, zadawałem pytania: długi czas nie mógł przyjść do siebie, nakoniec wyjąkał:
— Robinsonie! to ojciec Piętaszka!
Niepodobna opowiedzieć słowy zachwycenia poczciwego syna. Dwadzieścia razy opuszczał czółno i wskakiwał do niego; roztworzył suknią i do nagiéj piersi tulił głowę ojca, to znów nacierał rękami, wodą, rumem ręce i nogi starego, zbolałe od twardego łyka, którém był skrępowany.
Nareszcie usłyszawszy moje wołanie, przybiegł zapytując czego żądam.
— Czy téż dałeś ojcu choć kawałek chleba — zapytałem, — zapewne musi być głodny.
— Och! nie! nie! Piętaszek chciwy, łakomy, zły, wszystko zjadł, a dla ojca nie ma nic, nic...
— Uspokój się, oto masz chleb, daj mu także jeszcze cokolwiek rumu.
Piętaszek podziękował mi tkliwém spojrzeniem, oddał ojcu, a potém puścił się jak strzała ku zamkowi; napróżno wołałem za nim. W kwadrans powrócił niosąc bochenek chleba i kawał koziéj pieczeni. Posililiśmy się wszyscy, a potém zapytałem po angielsku Europejczyka zkąd pochodzi. Nie posiadając tego języka, odrzekł mi po łacinie: „Christianus Hispanus sum[1].

Wymawiając te słowa, i patrząc na mnie wzrokiem pełnym wdzięczności, mówił coś, lecz go nie zrozumiałem. Wtém przyszło mi na myśl użyć mowy portugalskiéj, któréj się na-

  1. Jestem chrześcianin Hiszpan.