Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/304

Ta strona została uwierzytelniona.

każ to była przyjemność dla biedaków mających umrzeć przed parą godzinami.
Jedna tylko okoliczność trwożyła mnie, to jest obawa aby dwaj dzicy którym powiodło się ujść na jednéj z łodzi, nie powrócili w towarzystwie kilkuset swoich rodaków; poleciłem Piętaszkowi zapytać się ojca coby o tém sądził. Zdaniem jego niepodobna aby ludożercy dostali się na swoją wyspę, gdyż burza właśnie w téj chwili chucząca, niezawodnie zatopi ich czółno, albo téż zapędzi do wyspy ku wschodowi leżącéj i tam od nieprzyjaznych sobie krajowców zostaną schwytani i pożarci. Jeżeli zaś cudem jakim uda im się przedrzeć do domu, to nietylko nie zachęcą swych współziomków, ale raczéj odstraszą od odwiedzenia naszéj wyspy. Kiedy bowiem leżał związany, słyszał jak uciekający drżąc od strachu, nazywali nas złemi bogami, którzy na swe zawołanie mają błyskawice i pioruny.
Piętaszek na mój rozkaz zabił młode koźlę, którego przodek ugotowaliśmy na zupę z dodatkiem ryżu i korzeni, tylne ćwiartki piekły się na rożnie, a miły ich zapach łechtał przyjemnie podniebienie.
Posiliwszy i ułożywszy naszych gości, poleciłem Piętaszkowi czuwać nad niemi, sam zaś udałem się na spoczynek, ale długo usnąć nie mogłem, gdyż stanęły mi w oczach wypadki całego dnia, i stoczona walka we wszystkich szczegółach. Od trzynastu lat, jak zamieszkałem wyspę, liczba ludności pomnożyła się w czwórnasób, ale chociaż nie była wielką, to za to rozmaitość narodowości i wyznań, nadawała mojemu państwu wydatną cechę. I tak: ja byłem Anglikiem wyznania episkopalnego, zaprowadzonego w naszym kraju przez Henryka VIII. Piętaszek wyznawał tęż samą religią,