Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/306

Ta strona została uwierzytelniona.

opowiadania mojéj historyi. Nakoniec opowiedział mi swoje przygody w następujących wyrazach:

— Nazywam się Don Juan Caballos, szlachcic, rodem z Valladollid w Hiszpanii. Płynąc od ujścia z Rio de la Plata[1] do Hawanny, zostaliśmy napadnięci przez straszną burzę, która nas w te strony zapędziła. Śród nocy, przy jednéj z wysp tutejszych usłyszeliśmy wystrzały z dział wzywające ratunku. Pomimo wszelkich usiłowań, nie mogliśmy dostać się do zagrożonego okrętu. W odległości na lądzie gorzał wprawdzie ogień, ale dla mnóstwa podwodnych skał, niepodobna było puszczać się ku brzegom. Wtém ujrzeliśmy pędzoną szalupę, na któréj znajdował się sternik i czterech majtków: przyjęliśmy ich na pokład. Pochodzili zapewne ze statku, o rozbiciu którego opowiadałeś mi przed chwilą; ale i nam nie poszło lepiéj: miotani wiatrem, rozbiliśmy się na brzegach wyspy, zkąd pochodzi ten dziki. Szesnastu Hiszpanów i dwóch Portugalczyków wraz ze mną, zdołało w szalupie dostać się do brzegu, lecz reszta załogi utonęła. Lękaliśmy się dzikich, bo choć opatrzeni w szable i strzelby, nie mieliśmy prochu; ale Karaibowie przyjęli nas gościnnie i pomieścili w swéj wiosce; wkrótce jeden z Portugalczyków umarł, nie mogąc się przyzwyczaić do nędznéj strawy dzikich. Chcieliśmy się dostać do osad naszych, lecz nie mając narzędzi, niepodobna zbudować statku, a w łodziach Karaibów byłoby szaleństwem powierzać się oceanowi.

  1. Rzeka ogromna w południowéj Ameryce. Rio de la Plata, znaczy rzeka srebrna.