lecz ja uznając to za niedorzeczność, wszedłem pomiędzy obie strony i rzekłem:
— Za pozwoleniem kapitanie, nie masz prawa rozrządzania losem tych ludzi, gdyż znajdując się na wyspie, winieneś posłuszeństwo jéj gubernatorowi. Wiesz pod jakiemi warunkami obiecał ci udzielić pomocy, a zatém w imieniu gubernatora polecam ci związać tych ludzi, i oddać pod straż moją.
Uważałem że słowa te niezmiernie przestraszyły pojmanych; powaga z jakiemi je wymówiłem i posłuszeństwo kapitana, niezawodnie dały im wysokie wyobrażenie o potędze mniemanego gubernatora. Bez oporu tedy dali się związać. Rozkazałem Piętaszkowi, aby przy pomocy porucznika zaprowadził ich i zamknął w jaskini; broń zabraną w bezpieczném miejscu ukryto.
Po odejściu ich naradzaliśmy się z kapitanem co daléj czynić wypada. W szalupie było jeszcze dwóch, którzy z przyczyny odległości strzałów nie słyszeli i spodziewaliśmy się podejść ich szczęśliwie; lecz na okręcie znajdowało się 26 lu-