przytłumiony krzyk, tak ażeby go usłyszeli, a nie poznali zkąd pochodzi.
Natychmiast szalupa skierowała się ku lądowi. Widząc to, szepnąłem Piętaszkowi aby z podróżnym udali się w wąwóz zarosły gęsto, a odszedłszy o kilkaset kroków, wydawali krzyki dla zwabienia osady czółna, kiedy zaś odprowadzą ją daleko, by znanemi manowcami do nas wracali.
Podstęp ten przewybornie się udał. Zaledwie majtkowie zbuntowani usłyszeli krzyk w lesie, natychmiast odpowiedziawszy nań, pospieszyli w gęstwinę. Tego nam téż było potrzeba; kiedyśmy pomiarkowali z głosu że już są dość daleko, postanowiliśmy napaść pozostałych na straży.
Wysłańcy nasi przewybornie się sprawili; wydostawszy się z wąwozu i wciąż idąc lasem, wiedli ich z pagórka na pagórek, coraz daléj i daléj, nareszcie wydawane gło-