Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchajcie i zważcie pilnie co wam powiem: mógłbym was wszystkich kazać natychmiast rozstrzelać, a moim ludziom kazać zdobyć statek i wywieszać całą osadę, ale kapitan wasz być może za gorąco wstawia się za wami. Jeden tylko jest sposób zasłużenia sobie na łaskę: jeżeli o własnych siłach odzyskacie okręt, natenczas wam przebaczę, jeżeli nie, rozkażę mym bateryom rozpocząć ogień przeciwko statkowi, wyszlę łodzie na jego zdobycie, a wówczas wszyscy będziecie wisieli na rejach.
— Excellencyo — zawołał Smith, — przysięgamy wam na wszystko, że będziem walczyć do ostatniéj kropli krwi, walczyć jak szatani, aby odzyskać cześć i dobre imię, a dać dowód kapitanowi, że nas tylko uwiedziono.
Siły któremi mogliśmy uderzyć na okręt stojący na kotwicy, składały się: z czterech jeńców wziętych w lesie podczas bitwy, że jednak jeden był ranny w bok, zatém na trzech tylko można było liczyć; następnie dwóch wziętych ze straży czółna, pięciu którzy w téj chwili zaprzysięgli wierność, nakoniec kapitan, porucznik i podróżny; w ogóle trzynastu. Ja z Piętaszkiem nie należeliśmy do wyprawy, gdyż należało strzedz zamku, i sześciu uwięzionych w jaskini.
Natychmiast wzięto się do naprawy przedziurawionych statków, co poszło bardzo prędko. Założyliśmy napowrót maszty, stery i żagle. W szalupę wsiadł kapitan, podróżny i pięciu majtków, na drugiém czółnie płynąć miał porucznik i pięciu innych majtków. Zanim odbito od brzegu, przemówiłem raz jeszcze do osady:
— Płyńcie z Bogiem i sprawcie się dobrze, a zaręczam wam słowem gubernatorskiém, że wszystko pójdzie