Strona:PL Dar jaskółek.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

niały, okna o szybkach poprzepalanych, poskładane z kawałków, dach gontowy miejscami pozapadany, bo krokwie niektóre przegniły, a nie było za co ich naprawić.
Piękna to była chata dla malarza, gdyby ją który chciał sobie wymalować, bo mchy zielone przepięknie ją stroiły i jaskrawą tęczą barwiły się ubożuchne, przepalone szybki — ale mieszkać w takiej chacie, mieszkać nietylko latem, ale i wtedy, gdy wiatr dmie przez dziurawe ściany, gdy jesienne deszcze przeciekają do izby, gdy szczelinami mróz się zakrada w długie zimowe miesiące, albo gdy wiatr halny szarpie węgły domu i z dachu zrywa dachówki — o, to do przyjemności nie należało!
Ale mieszkali tam Sulejowie, bo innej chaty nie mieli, a nie mieli też pieniędzy, by dom swój naprawić, albo nowy zbudować.
Wewnątrz chaty także wszystkiego skąpo: i naczyń, i odzieży, i pościeli. Łóżka czysto zasłane, duża skrzynia, malowana w „leluje“, stół i ławy, kotlik miedziany i trochę garnków na półce, na ścianie obrazków kilka, na szkle malowanych — Matka Boża między liljami i drugi: Janusik ze zbójnikami tańcujący.
Ta chata stara, która cudem jakimś chyba trzymała się jeszcze, gdy silniejszy wicher od Tatr pociągnął, — pólko kamienistej ziemi, gdzie z trudem jeno trochę owsa i ziemniaków można się było dochować, kawałek łąki, gdzie ledwo się wyżywiła chuda krówka i koza łaciata, oto był cały dobytek.
A, prawda: miał jeszcze Suleja w górach, wśród lasu, małe pastwisko, które kiedyś drogą jakiejś zamiany jego ojcu przypadło. Ale pożal się Boże, co to było za pastwisko! Kamienie, dziury, skały na stro-