Strona:PL Dar jaskółek.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

daleko. A przytem, Zośka musiała w niejednem wyręczać zapracowaną matkę w lecie, a w zimie nie miała ani dość ciepłego ubrania, ani butów, żeby wędrować w śniegu tak dalego. Ale starsze dzieci zamożniejszych gospodarzy z Cisowego chodziły jednak do szkoły, i u nich to czasem udało się Zośce i Jadamkowi zobaczyć cudowną rzecz — książkę z obrazkami.
Miała taką śliczną książkę Brońcia Stolarczykówna, i Morusówna Zuzia, i Józek Kostrzyków. Ba, bogacze! U nich niema głodu w chacie, dzieci w wyszywanych serdaczkach i nowiutkich kierpcach chodzą, — nie to, Jadamek i Zośka. Rodzice tamtych mają więcej pola i dużo, dużo zielonych pastwisk — mogą chować owce.
— Miły Boże, kielez tych owiecek!... — myśli Zośka. — Idzie takie stadko drózką, so się ta cała drózecka, nikiej potok bieli, a te dzwonecki tiurlikają, jaz się serce raduje. Nie to, co nasza łąka: jedna Wiśniocha po niej chodzi, jeden dzwonecek po niej dzwoni. A no, widać trza, coby tak było — dodaje po chwili. — Matula mówią, że nikomu nie trza zazdrościć niczego. Niczego, nawet książki z obrazkami.
Miły Boże! Dwa dni temu byli oboje, Zośka i Jadamek, u Stolarczykówny Brońci. Brońcia, duża już dziewczynka (chodziła w szkole na trzeci oddział) oglądała właśnie książkę, śliczną książkę z kolorowemi obrazkami.
Jadamek i Zośka z zachwytem patrzyli na te obrazki. Była tam zaczarowana królewna, śpiąca z wrzecionem w ręku pośród róż, i sierotka-kopciuszek, jadąca w złotej karecie, i rycerz Niezginek na Siwku-Złotogrzywku, i domek z piernika, czarownica z miotłą i dobra wróżka w świetlistej koronie.