Strona:PL Dar jaskółek.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrościć niczego. Niczego!... A więc i tej książki z obrazkami.
Rozmyślając o tem zdarzeniu z przed dwóch dni, szła Zośka z braciszkiem, prowadząc na sznurku łaciatą kózkę na pastwisko w lesie. Zośka zabrała dzbanek na jagody. Uzbiera poziomek, sprzeda letnikom, kupi Jadamkowi obiecany cukierek. Resztę odda matce na słoninę. Możeby i potrafiła uzbierać na książeczkę, ale cóż!... okrasy tak często brak w chacie!... Zośka to dobrze rozumie, choć ma jedenaście lat!...
Pastwisko było dość daleko od wsi, ot takie łyse miejsce na stromem zboczu góry, pokrytej poczęści złomami kamieni, a wyżej — świerkowym lasem. Stary Suleja niebardzo rad był z tego pastwiska, gdzie więcej skały było, niż trawy, ale dzieci lubiły je bardzo.
W szczelinach wapiennej skały rosły takie śliczne kwiatki, można tam było znaleźć nakrapiany złotogłów!... Gwiaździste dziewięciosiły lśnią w murawie. Z pod kamieni uciekają zwinne brunatne, albo zielone jaszczureczki. A najprzyjemniejsza do zabawy jest grota w skale, gdzie u sklepienia zwisają sople.
W jaskini tej z brzegu jest jasno, ale dalej iść bez światła nie można. Jednakże i tu z brzega można się doskonale bawić. Dzieci lubią tę jaskinię — to ich dom „na niby“. Nikt im tu nie przeszkadza, a i otworu groty zdaleka nie widać, bo zasłania go gęsty krzak dzikiej róży. Dzięki temu może nie wypatrzyły wejścia inne dzieci, a może dzięki temu również zachowały się nietknięte białe stalaktyty, których Jadamek i Zośka nigdy nie ruszali. Ozdabiały przecież tak ślicznie ich kryjówkę!...
Przybywszy na miejsce, uwiązali kozę na długim sznurze do wbitego w ziemię kołka, a sami poszli w las, na jagody.