Strona:PL Dar jaskółek.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Zjedli po jednym pierniku, a resztę zawiązali w chusteczkę: to będzie dla rodziców i dla Jędrka. Odszukali ścieżkę i poszli nią ku górze pełni otuchy, z radością w duszy. Jakże!... Rozmawiali przecie z wróżką!
Za niemi niepostrzeżenie przekradała się wśród gąszczy Jagoda.
Gdy głosy dzieci i szelest ich kroków znikły w lesie, na polanie próba rozpoczęła się na nowo.
Dzieci tymczasem szły wytrwale wciąż w górę, aby odnaleźć potem na drugiem zboczu drogę do domu.
— Ciesys się, Zośta? — pytał Jadamek.
— Cieszę się, Jadamecku.
— A cobyś wolała, piernicty, cy ksiązectę?...
Zośka uśmiechnęła się, bo braciszek tak śmiesznie wymawiał niektóre słowa.
— No przecie, że książkę... Przecie na cudzych składać słowa się nauczyłam i trochę czytać, a i podpisać się potrafię...
— A za te jagody?...
— Za te jagody matusia kupią szperki na okrasę... ale kaz to... My nie szli wedle tej kapliczki, prawda?...
Przekradająca się przez krzaki harcerka słuchała uważnie tej rozmowy. Ponieważ było to już daleko od obozu, na drugiem zboczu góry, Jagoda uznała, że może już pokazać się dzieciom. Wyprzedziła więc dzieci o kilkadziesiąt kroków, wyszła na ścieżkę, zawróciła i po chwili spotkała się z idącemi. Pozdrowiła je uprzejmie, spytała, skąd są, dokąd idą i czy nie zbłądziły. Ucieszyły się i odrazu przyznały, że nie wiedzą, którędy iść.
Jagoda miała przy sobie mapkę okolicy, wyszukała miejsce, gdzie się znajdowali, przyczem wskazówką