Strona:PL Dar jaskółek.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

A chór na to:
— Oni mu nie dali, bo sie go bojali,
Ej, oni mu tej ciupazki do ruczki nie dali...
I wreszcie:
— Ej, moi pankowie, pytam was trzeci raz:
Ej, dajciez mi zbójnickiego zatańczyć jeszcze raz!
Dopiero wtedy chór się zgadza:
— I oni mu dali, bo się nie bojali,
Ej, pod buckiem zbójnickiego zatańczyć mu dali...
Tu śpiew milknie nagle. Zato odzywa się muzyka, grająca „Zbójnickiego“. Muzykanci w góralskich ubiorach występują przed ognisko. Jest ich trzech, mają gęśliki, kobzę i bębenek.
Poza ogniskiem, w pełnem jego świetle ukazuje się góral, ubrany po zbójnicku, w wysokim kołpaku, z ciupagą w ręce, z pistoletami za szerokim pasem. Po bokach o krok od niego stają dwaj podobnie ubrani.
Muzykanci grają, zbójnik rozpoczyna swój taniec. Tańczy lekko, zwinnie, zuchwale, jak na zbójnika przystało. Podskakuje wysoko, jakby ulatywał w górę, spada na ziemię cichutko, jakby ją tylko muskał obutemi w kierpce stopami. Dwaj towarzysze przyklaskują mu z boku do taktu.
Nagle muzyka milknie. I tańczący jednocześnie nieruchomieje, jakgdyby skamieniał w tanecznym ruchu ze wzniesioną w ręce ciupagą.
Zastygli trzej grajkowie z gęślikami, kobzą i bębenkiem.
Znieruchomieli dwaj zbójnicy ze złożonemi do oklasku dłońmi.
Tylko płomień ogniska faluje długiemi kędziorami, oświetlając żywy obraz.
Tymczasem zapalono ognie sztuczne. Buchnęło światło różowe, zielone, modre...