Warto przejść wzdłuż brzeg morski, z twardych warstw skał utworzony, i przyjrzeć się procesowi niszczenia. Przypływ morza zwykle tylko dwa razy dziennie i to na czas krótki dosięga tych opok skalistych, a fale kruszą je tylko wtedy, gdy są piaskiem i żwirem obarczone, są bowiem ważne powody, dla których przypuszczać można, że czysta woda wcale skał nie narusza, lub też tylko w nieznacznym stopniu działanie na nie wywiera. Wreszcie, podnóże ścian skalistych zostaje podmytem, olbrzymie masy zapadają się i tuż obok siebie leżąc, cząstka za cząstką zostają kruszone, aż wreszcie, gdy bardzo są drobne, fale je unoszą, toczą i jeszcze szybciej w żwir, piasek i muł przeistaczają. Ale jak często widzimy wzdłuż podnóża odsuniętych od brzegu skał odłamy okrągłe, pokryte grubo tworami morskiemi, które dowodzą, jak mało ulegają one tarciu i jak rzadko bywają poruszane! Prócz tego, gdy na przestrzeni kilkumilowej obserwować będziemy podobną ścianę nadbrzeżną, ulegającą kruszeniu, tylko tu i owdzie na małych przestrzeniach, lub dokoła przylądków spostrzeżemy, że skały jeszcze teraz od fal morskich cierpią. Natomiast własności powierzchni oraz pokrywającej ją roślinności w innych miejscowościach dowodzą, że już lata upłynęły od czasu, gdy woda ich podnóża zraszała.
A dalej, na zasadzie nowszych obserwacyj Ramsaya, który wyprzedził sobą szereg znakomitych badaczy jak Jukesa, Geikiego, Crolla i innych, dowiedzieliśmy się, że przez stykanie się powierzchni skał z powietrzem, proces kruszenia o wiele jeszcze jest silniejszy niż w skutek oddziaływania fal na wybrzeża. Cała powierzchnia lądu wystawioną jest na chemiczne działanie powietrza i wody deszczowej wraz z rozpuszczonym w niej kwasem węglanym, a w strefach chłodniejszych i na działanie mrozu; rozluźniona substancya, nawet na lekkich pochyłościach zostaje spłukiwaną podczas ulewnych deszczów i szczególniej w suchych okolicach przez wiatr jest roznoszona na daleko większą skalę, aniżeli bylibyśmy skłonni przypuścić: strumienie i rzeki unoszą ją dalej, a rwącym prądem wyżłabiając sobie głębsze koryta, rozmiażdżają ją coraz więcej. Podczas dnia deszczowego, w lekko falistej okolicy, dostrzedz możemy ślady zniszczenia, spowodowanego działaniem atmosfery — w mulistych ściekach, spływających z każdej pochyłości. Niezmiernie ciekawe są spostrzeżenia Ramsaya i Whitakera, wykazujące, iż wielkie linie spadzistości w Wealden-district oraz ciągnące się w poprzek przez Anglię, a uważane dawniej za stare linie nadbrzeżne, nie mogły się jako takie utworzyć; każda z nich bowiem składa się z jednego i tego samego utworu geologicznego, gdy tymczasem nasze dzisiejsze wybrzeża skaliste wszędzie przedstawiają przecięcia rozmaitych formacyj. A w takim razie zmuszeni jesteśmy przyjąć, że linie te zawdzięczają pochodzenie swoje tej głównie okoliczności, że skała, z której się składają, lepiej oparła się obnażającemu działaniu atmosfery, niż otaczająca je powierzchnia ziemi, która stawała się przeto coraz niższą i niższą, gdy tymczasem grzbiety twardej skały pozostały sterczącemi. Nic nie wywiera na nas silniejszego wrażenia ogromu minionego czasu, według naszych o czasie pojęć, jak wypływające ztąd
Strona:PL Darwin - O powstawaniu gatunków.djvu/255
Ta strona została przepisana.