Roślinki te różnych były gatunków, a wszystkiego było osobników 537; a jednak cały ten muł lepki zawarty był tylko w pojedynczej filiżance. Wobec faktów powyższych byłoby, sądzę, niepojętem, aby ptaki wodne nie miały czasami przenosić z sobą na znaczne odległości nasion roślin wód słodkich i zaludniać niemi stawy i strumienie. A ten sam środek stosuje się też może do jaj niektórych małych zwierząt wód słodkich.
Ale inne także, nieznane siły mogą tu udział przyjąć. Powyżej powiedziałem, że ryby wód słodkich niektóre gatunki nasion pożerają, jakkolwiek liczne inne gatunki zrzucają po połknięciu; nawet małe ryby połykają nasiona średniej wielkości, jak np. nasiona żółtej lilii wodnej lub też wrzecznika (Potaniogeton). Czaple i inne ptaki w ciągu lat setek codziennie na ryby polowały; gdy ptaki te daną wodę opuszczają, szukają nieraz innej, lub też bywają przez wiatr zapędzane przypadkowo za morze; a widzieliśmy, że nasiona zachowują często siłę kiełkowania, gdy zostają po wielu godzinach wyrzucone w kawałkach, odchodach, i t. p. Kiedy zobaczyłem wielkie nasiona wspaniałej lilii wodnej Nelumbium i przypomniałem sobie, co Alp. de Candolle powiedział o rozmieszczeniu tej rośliny, sądziłem, że rozsiedlenie jej zupełnie chyba wytłómaczyć się nie daje. A jednak zapewnia Audubon, że znalazł nasiona wielkiej południowej lilii wodnej (według D-ra Hookera zapewne — Nelumbium luteura) w żołądku czapli. Jakkolwiek nie znam faktu odpowiedniego, ale sądząc z analogii, przypuszczam, że jeśli czapla w tym wypadku poleci do innego stawu i tam obje się porcyą ryb, prawdopodobnie zrzuci z żołądka swego kawały pokarmu wraz z niestrawionemi jeszcze nasionami Nelumbium.
Rozpatrując te różnorodne środki rozsiedlenia, należy przypomnieć sobie, że gdy na wynurzającej się z morza wyspie po raz pierwszy powstaje staw lub rzeka, te ostatnie nie są jeszcze zamieszkane, a każde pojedyncze nasienie lub jajeczko ma dobre widoki na życie. Jakkolwiek walka o byt pomiędzy osobnikami tak nielicznych nawet gatunków, żyjących pospołu w jednym stawie, u każdym razie nastąpi, to jednak ze wzglądu na to, że ilość gatunków w dobrze nawet zaludnionym stawie, małą jest w porównaniu z gatunkami, zamieszkującemi taki sam kawał lądu, współzawodnictwo pomiędzy formami wodnemi będzie zapewne słabszem aniżeli pomiędzy mieszkańcami lądu; nowy przybysz z wód obcego lądu, będzie tedy posiadał więcej widoków na zdobycie sobie miejsca, aniżeli nowy kolonista na lądzie. Nie powinniśmy też zapominać, że liczni mieszkańcy wód słodkich, stoją nizko na drabinie ustrojów; a mamy podstaw; przypuszczać, że takie nizko uorganizowane istoty wolniej się przemieniają lub modyfikują, aniżeli wyżej rozwinięte, w skutek tego zaś jeden i ten sam gatunek organizmów wodnych długo może wędrować. Powinniśmy też pamiętać, że prawdopodobnem jest, iż liczne gatunki wód słodkich, przedtem na rozległych przestrzeniach w nieprzerwany sposób rozmieszczone, mogły wygasnąć w okolicach, znajdujących się pośrodku tych przestrzeni. Ale szerokie rozmieszczenie niższych roślin i zwierząt, wód słodkich — czy to niezmienionych, czy też do pewnego stopnia zmodyfikowanych — zależy, zdaje się, głó-
Strona:PL Darwin - O powstawaniu gatunków.djvu/330
Ta strona została przepisana.