Strona:PL Darwin - O powstawaniu gatunków.djvu/347

Ta strona została przepisana.

stale skłonność do rozbieżności cech. Ten ostatni wynik popartym został przez rozpatrywanie wielkiej różnorodności form, współzawodniczących z sobą na pewnej małej przestrzeni, oraz przez niektóre fakta dotyczące naturalizacyi.
Starałem się dalej dowieść, że formy powiększające się ilościowo oraz pod względem rozbieżności cech swych, dążą ciągle do wypierania i zastępowania sobą form dawniejszych, mniej rozbieżnych i mniej udoskonalonych. Proszę czytelnika, aby przyjrzał się raz jeszcze tablicy, przeznaczonej do wyjaśnienia sposobu działania różnych tych czynników, a przekona się on, że zmienione potomstwo, pochodzące od wspólnego przodka, musi się coraz dalej rozpadać na grupy i podgrupy. W szemacie tym, każda litera górnej linii wyobraża rodzaj, zawierający pewną ilość gatunków, a wszystkie rodzaje górnej tej linii tworzą wspólnie jedną klasę, albowiem wszystkie pochodzą od wspólnego przodka dawnego i zachowały przeto między sobą coś wspólnego. Ale trzy rodzaje lewej strony posiadają według tej samej zasady więcej wspólnego pomiędzy sobą i tworzą podrodzinę różną od tej, jaka zawiera dwa rodzaje najbliższe z prawej strony, pochodzące wraz z pierwszemi trzema od jednego wspólnego przodka na piątym stopniu rozwoju.
Te pięć rodzajów posiadają jeszcze coś wspólnego — mniej jednak aniżeli posiadałyby, będąc połączone w podrodziny — i tworzą jedną wspólną rodzinę, różną od tej, jaka dalej na prawo obejmuje sobą najbliższe trzy rodzaje, w dawniejszym jeszcze okresie czasu oddzielone od poprzednich. Wszystkie te od A pochodzące rodzaje tworzą rzęd, różny od tego, jaki powstał z J. Tak więc mamy tu liczne gatunki wspólnego pochodzenia, ugrupowane w kilka rodzajów, a rodzaje te, łącząc się w coraz większe grupy, tworzą z początku podrodziny, później rodziny, następnie rzędy, do jednej należące klasy. W taki sposób wyjaśnia się, według mojego zdania, wielkie powszechne zjawisko subordynacyi jednych grup istot organicznych drugim, które to zjawisko nie uderza nas zwykle bardzo, ponieważ jesteśmy do niego przyzwyczajeni. Bezwątpienia, można istoty organiczne, podobnie jak wszelkie inne przedmioty, dzielić na grupy w różny sposób, albo sztucznie na zasadzie cech pojedynczych, albo też naturalnie na zasadzie większej ilości własności. Wiemy naprzykład, że można w podobny sposób ugrupować minerały a nawet ciała proste. W tym wypadku niema rozumie się żadnego związku pomiędzy klasyfikacyą a następstwem genealogicznem, a obecnie niepodobna podać przyczyny, dlaczego rozpadają się one na grupy. Co do istot organicznych rzecz ma się inaczej, a wyłuszczony wyżej pogląd wyjaśnia właśnie naturalne uporządkowanie jednych grup pomiędzy drugiemi, innego zaś objaśniania nigdy nie próbowano.
Przyrodnicy starają się, jak widzieliśmy, uporządkować gatunki, rodzaje, i rodziny każdej klasy w tak zwany układ naturalny. Ale cóż pojmować należy pod takim układem? Niektórzy przyrodnicy uważają go jako szemat, w którym najpodobniejsze istoty żyjące ugrupowane są obok siebie, najmniej zaś podobne oddalone są od siebie, albo też — jako środek sztuczny możliwie najkrótszego wyrażenia twierdzeń ogólnych, tak że jeśli np. w jednem zdaniu (dya-