Strona:PL Darwin - O powstawaniu gatunków.djvu/427

Ta strona została przepisana.

w różnych okolicach okazują małe różnice u wydawania dźwięków; pewien dzielny badacz robi następującą uwagę: „Łańcuch irlandzkich kuropatw porywa się nic wydając żadnego dźwięku, podczas gdy w Szkocyi łańcuch wrzeszczy z całych sił, gdy zostaje wystraszony[1]”. Bechstein oświadcza, iż długoletnie doświadczenie przekonało go, że u słowika w pewnych pojedynczych rodzinach przeważa skłonność wydawania dźwięków albo pośród nocy, albo we dnie i że skłonność ta jest dziedziczną[2]. Jest to niezmiernie dziwne, iż niektóre ptaki posiadają zdolność wyuczania się długich i trudnych melodyj, inne zaś, jak sroka, uczą się naśladować wszelkie możliwe tony i szmery, podczas gdy w naturze nie zdradzają nigdy tych zdolności[3].

Ponieważ często trudno sobie wystawić, w jaki sposób pewien instynkt mógł powstać, nie będzie zbytecznem przytoczyć z wielkiej liczby znanych przykładów kilka przypadkowo występujących niezwykłych obyczajów, które nie mogą być wprawdzie uważane za właściwe instynkta, lecz które, o ile nam się zdaje, mogły stać się pobudką do rozwoju takowych. Tak np. opowiadają[4] o owadach, mających z natury różny zupełnie sposób życia, że rozwijają się wewnątrz ciała ludzkiego, co może nam wyjaśnię’ powstanie instynktu gzika (Oestrus). Możemy także zrozumieć, w jaki sposób mogła się rozwinąć u jaskółek bardzo ścisła towarzyskość, albowiem Lamarck[5] zauważył, że pewnego razu tuzin blizko tych ptaków przybył z pomocą jednej parze, której zabrano gniazdo, a pomoc była tak energiczna, że nowe gniazdo nazajutrz było gotowe, na zasadzie zaś faktów podanych przez Macgilivray’a[6] nie można wątpić o prawdziwości dawnych podań, dotyczących jaskółek domowych, które zebrały się gromadnie i zamurowały żywego wróbla, który przywłaszczył sobie jedno z gniazd jaskółczych. Wiadomo powszechnie, że pszczoły, któremi zaprzestano się opiekować, „przyjmują obyczaj okradania pilniejszych swych towarzyszy” i nazywają się wtedy piratami, a Huber opowiada o jeszcze dziwniejszym wypadku, dotyczącym kilku pszczół, jakie zajęły prawie zupełnie gniazdo trzmiela; ten ostatni zbierał potem pilnie w ciągu trzech tygodni miód, by oddawać go stale na użytek pszczół, pomimo iż te nie zmuszały go wcale do tego[7]. Przypomina to mewy rozbójnicze (Lestris), żyjące wyłącz-

  1. W. Thompson powiada, że sam to obserwował i że wiedzą o tem wszyscy strzelcy (Nat Hist. of Ireland II, 65).
  2. Bechstein, Stubenvogel 1840, 323. O różnym śpiewie w różnych okolicach s. 205 i 265.
  3. Blackwall Researches in Zoology 1834, 158.
  4. L. Jenyns, Observ. in Nat. Hist. 1846, 280.
  5. Przytoczone przez Geoff. St. Hilaire w Ann. des Mus. IX. 471.
  6. Britishs Birds III, 591.
  7. Kirby and Spence, Entomol. II, 207. Co do wypadku, o którym mówi Huber, patrz s. 119.