Strona:PL Daudet - Mała parafia.djvu/24

Ta strona została przepisana.

ślubów klasztornych, przyjęła oświadczyny Ryszarda, i w jednej chwili, dla niebezpiecznych pokus światowych, zrzekła się białego kaptura sióstr Świętego Wincentego go à Paulo, który zdawał się doskonale ocieniać jasne jej oczy i czoło niewinne.
Ślub odbył się w kaplicy klasztornej, w sobotę, jak to jest na wsi zwyczajem.
Lecz jak mógł sięgnąć pamięcią stary kamieniarz, droga z Corbeil nie widziały podobnego wesela.
Wszyscy dawniejsi klienci starego Fénigana, począwszy od dzierżawców z Bergieries, aż do dziedziców zamku Grosbourga, zgromadzili się, oddając w ten sposób hołd ostatni w osobie syna notaryuszowi wiejskiemu, uczciwemu człowiekowi, jaki to typ coraz rzadszym się staje.
Po przed szeregiem powozów, który poprzedzała kareta panny młodej, jaśniała droga szeroka i gładka, oświecona gorącem słońcem lipcowem; na zakręcie Soisy, zanim dobiegła do zakładu sierot, gdzie biskup oczekiwał młodej pary, ciągnęła się pod górę i zdawała się dotykać aż gdzieś wysoko błękitnego bez najmniejszej chmurki nieba.
„Zrobię z niej, co będę chciała!“ obiecywała sobie świekra; dlatego to właśnie godziła się na przyjęcie dziewczęcia bez wiana roodziny, o twarzy bladej, i rękach dużych, zwieszonych ku ziemi.
Ta, którą pan Fénigan zwał „dobrym tyranem“ była wprost przeciętnym typem kobiety.
Czynna, energiczna, za każdym krokiem brzęcząca, wiszącym u paska pękiem kluczy od wszystkich zamków w pałacu, pięćdziesięcioletnia w chwili małżeństwa syna,