Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/102

Ta strona została skorygowana.

od kuli, którą chciałem w łeb wpakować sobie. Przez dwa miesiące nie wiedziałem, czy jeszcze jestem przy życiu. Gdy odzyskałem przytomność, znalazłem przy moim łóżku księdza, który doglądał mnie przez cały czas mojej choroby. On uleczył następnie moją duszę, uwierzyłem i w imię religii nakazującej przebaczenie, zapomniałem, przywołując Irenę, tego tylko pragnącą. Biedna moja ukochana Irena! Wychudła, zmieniła się, na policzkach wystąpiły jej szkarłatne wypieki, wracała po półrocznej miłosnej wycieczce w postaci skazanej na śmierć suchotnicy. Przypuszczałem, iż odżyje tutaj w Uzelles pomiędzy lasem i rzeką, wśród łagodnego powietrza, wśród wygód i spokoju. Na zimę wywiozłem ją do Algieryi, do rodzinnej jej wioski, położonej wśród gajów pomarańczowych. Lecz żadne środki nie przynosiły jej ulgi, nikła a tylko jej oczy stawały się coraz to większe; chwilami mówiła do mnie: „kocham cię, jestem przy tobie zupełnie szczęśliwa, lecz czuję, iż umieram.. ach, jakże ciężki mój los!“
... Ja łudziłem się nadzieją, iż choroba minie. Tak bardzo kochałem moją Irenę... pocóż ona umierać miała tak młodo?... I rzeczywiście nastąpiło nagłe polepszenie, ożyła a przynajmniej przybrała pozory życia. Był to cudowny wpływ powieści jednego z najsławniejszych naszych autorów. Całe lato, ostatnie lato, jakie widzieć miała, przebyła w fotelu z łoziny, który ją oplatał jak gniazdko a siedząc w nim na słońcu w naszym ogrodzie,