Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/119

Ta strona została skorygowana.

dząc za moją prawowitą małżonkę. Dziwna rzecz, jak ta kobieta niewiadomego pochodzenia, wychowana jako sierota w przytułku, mieszczka z przyzwyczajeń i otoczenia, w którem żyła po zamążpójściu, czułą jest i wrażliwą na arystokratyczne tytuły. Jej się nawet zdaje, iż jest córką arystokratów. Powierzchowność ma rzeczywiście dystyngowaną, lecz wielkie jej ręce i nogi bynajmniej nie są rasowe. Czy byłaby ze mną uciekła gdybym nie był księciem?... Mam przekonanie, że nie. Zbyt jeszcze jest młoda, by miała do mnie pociąg dla moich lat prawie chłopięcych, nie jest w tem podobną do pewnej dobrze przejżałej baronowej, przyjaźniącej się z moją matką; ta pani łakomą była, nawet żarłoczną, w stosunkach z synem swojej przyjaciółki... Pani F. wołałaby nawet, gdybym był trochę starszy, moje osiemnaście lat niepokoją i żenują moją ukochaną, posądza mnie o zbyteczną naiwność, dziecięcą serdeczność! Biedna kobietka! Przyznaj, iż się na mnie poznała.
Che volete? — zdarzają się jeszcze czasami kobiety sentymentalne. Moja kochanka należy do tego typu i chętnie powiada: „Chodź płakać na mojem ramieniu!“ A propos, muszę ci też opowiedzieć coś, co może ci posłużyć przy zdarzonej sposobności. Chcesz wiedzieć, w jaki sposób przezwyciężyłem ostatni, ostateczny jej opór? Byliśmy sami we dwoje w jakiejś opuszczonej altanie jej parku, gdzie przyprowadziłem ją, jakby od nie-