Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/120

Ta strona została skorygowana.

chcenia, zużywszy w tym celu sporą ilość wybiegów. Lecz dalej ani rusz; nie pomagały prośby, zaklęcia... W tem, jakby na złość, jakiś pył wpadł mi do oka. To mnie naprowadziło na myśl, by potrzeć oczy energicznie i rzeczywiście zaszły łzami, co rozczuliło natychmiast moją lubą. „Ty płaczesz?... Czyż myślisz, że ja cię nie kocham?... Ach nie płacz, nie płacz, nie mogę przenieść widoku łez twoich, bierz mnie!“ Pani F. dotychczas pozostaje w złudzeniu; ma przekonanie, iż jestem w niej zakochany, co do niej, nie myślę, aby mnie ona bardzo kochała.
Prawdę powiedziawszy, dziwną nawet jest rzeczą, iż zdecydowała się na ucieczkę z domu męża. Bo jakąż ja przedstawiałem dla niej gwarancyę? Ona utrzymuje, że „nudziło ją kłamać“. Lecz mnie się zdaje, że ona „nie brzydziła się kłamać, tylko nudziła się“. Monotonne życie w Uzelles sprzykrzyło się tej zawsze próżnującej kobiecie, szukała rozmaitości i znalazła ją w mojej osobie. Czego się ona spodziewa na przyszłość?... Jeżeli myśli o rozwodzie ze swoim mężem, to niechajby też wiedziała, iż będę miał tysiączne powody, by się od małżeństwa z nią uchylić. Wreszcie nie może być mowy o rozwodzie. Aleksander nas ostrzegł, iż pilnować się powinniśmy, albowiem spokojnej dotychczas natury pan F... podobno szaleje z zazdrości i chce nas zabić oboje. W każdym razie mniej się boję zazdrości pana F...