Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/127

Ta strona została skorygowana.

mawiał, iż od lat stu nasz ród służył wojskowo i każdy z moich przodków dosługiwał się wysokiej rangi. A obecnie, jeżeli wybuchnie wojna i Francya zapotrzebuje krwi swoich synów, któż z naszego rodu stanie za niego w szeregach? Tego rodzaju liryzm wypełnił całe cztery strony listu generała, chcącego, bym rzucił kochankę i wstąpił do Saint-Cyr. Rozumiesz, że pozostałem głuchy na odgłos tych wojenno-patryotycznych nawoływań. Wojna budzi we mnie wstręt, znajduję ją głupią i plugawą. Widzę ją pod dwoma postaciami ze względu na moją własną osobę: na koniu z pałaszem w ręku, rąbiąc innych tem zapamiętalej im więcej zagrzewa wypita przed szarżą wódka; albo też na ziemi, ranny, z wlekącemi się trzewiami, w kale i krwi. Nie lękam się wojny, ale się nią brzydzę. Mój ojciec, mówiąc o bitwie pod Weissemburgiem, rzekł: „Oj, było tam narąbanego mięsa...“ W mojem pojęciu słowa te obrazowo mówią czem jest wojna. A inne znów słowa, jak: ojczyzna, sztandar, rodzina — brzmią dla mnie, jak echa hipokryzji, są czcze, jak wiatr lub otręby. Wiem, że podzielasz moje poglądy, tylko u ciebie są one wynikiem zastanowienia, wiedzy. Twój umysł również jak umysły wielu młodych francuzów teraźniejszego pokolenia urobił się nad księgami filozofów niemieckich, którzy podbili nas stanowczo trwalej, aniżeli prusacy zagarniając Alzacyę i Lotaryngię. Kant, Hartmann i jeszcze ten