Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/143

Ta strona została skorygowana.

Nagłe pojawienie się Ryszarda na dworcu zmięszało szyki pana Aleksandra. Skrywszy się w kącik przy oknie w sali trzeciej klasy, widział jak Ryszard przebiegał peron, wskoczył do wagonu, znów wypadł i biegł prawie cwałem; powstało w umyśle Aleksandra przekonanie; iż Ryszard ma zamiar jechania zaraz pierwszym pociągiem... będą więc jechali równocześnie... Co począć?... Jak się urządzić, by wsiąść do wagonu cichaczem, niewidzialnie dla Ryszarda?... A w drodze, lub przy wysiadaniu tam na miejscu?... W tem, strwożony pan Aleksander ujrzał Ryszarda wybiegającego z dworca i potrząsającego prawie ponad głową skórzanym woreczkiem; doszedłszy do wolantu, siadł przy śmiejącej się, uszczęśliwionej kuzynce i dotknąwszy konia batem, znikli z oczu wylękłego ex kamerdynera... czy Ryszard pojedzie do Monaco... czy też odłoży swoją podróż z powodu przyjazdu kuzynki? Rozweselona niespodziewanie twarz Ryszarda zmąciła naprzód ułożone plany... W tem nadbiegł pociąg z Paryża... Rozległ się hałas roztwieranych drzwiczek przy wagonach:
— Podróżni do Lyonu, Marsylii, Nicei...
Pan Aleksander wahał się przez chwilę... Lecz złośliwy uśmiech wykrzywił mu usta i wskoczył do najbliższego wagonu.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Eliza, mocno uradowana z odnalezienia swej zguby, śmiała się i szczebiotała jeszcze weselej.