Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/152

Ta strona została skorygowana.

o mało co kilka razy nie przewrócił pomagającego mu dróżnika, rzekli:
— Dajcie mu pokój, ojcze Robin, toż zaraza na was padnie od tego włóczęgi.
Strofując tak dróżnika, drwili i śmieli się z obłoconego pijaka. Robin zauważył, że mieli oni racyę, więc począł wymyślać żebrakowi, co rozweseliło parobków a gdy wreszcie Robin, zniecierpliwiony, puścił z rąk podtrzymywanego dotąd żebraka, ten runął w błoto jak długi i zarył się głową w kupę rozmokłych śmieci, które zwiózł tutaj dróżnik, oczyszczając gościniec.
— Cóż za wstrętna rzecz! — zawołał Ryszard, zniecierpliwiony coraz to okrutniejszemi naigrawaniami się parobków.
Eliza, mylnie sobie tłumacząc przyczynę jego oburzenia, zaczęła wyjawiać wstręt, jaki w niej budzą pijacy, zwłaszcza starzy. Ryszard spojrzał na nią wzgardliwie a pani Fenigan, wiedząc, iż ma on dziwną jakąś słabość dla wszystkich włóczęgów a dlatego żebraka w szczególności, chciała czemprędzej zwrócić rozmowę na co innego, spostrzegłszy zaś na gościńcu księdza, rzekła:
— Co ja widzę, cud prawdziwy!... Ksiądz Ceres ma nową sutannę! Wspaniale w niej wygląda...
— To ksiądz odprawiający mszę w małej parafii? — spytała Eliza.
— Tak. Jest to bardzo poczciwy człowiek, lecz zgadzam się na zdanie naszego kochanego pro-