Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/155

Ta strona została skorygowana.

się on około Elizy, która dziś była ona zaniepokojona, jakaś nieswoja. Przyczynę stanowiła obojętność Ryszarda po wczorajszem zajściu, oraz historya tego żebraka, nazywanego, jak się dowiedziała cd pani Fenigan „le pauvre de Lydie.“
— No cóż. kuzynie, powiesz nam o swoim przyjacielu... o tym żebraku — zapytała, siadając do obiadu koło Ryszarda, przystroiwszy się starannie w różową gazową suknię, odsłaniającą cały gors i ramiona.
Odpowiedział, iż stary Jerzy śpi już zapewne w budzie nad Sekwaną, w której Chuchin składa wiosła i stare sieci.
— Nie lękasz się chłodu dla swego przyjaciela?
— Kazałem mu tam zanieść żelazny piecyk — odpowiedział Ryszard spokojnie.
Ów żelazny piecyk rozśmieszył Elizę i żartować poczęła na ten temat.
„Jej brakuje nietylko mózgu, ale i serca“ — pomyślał Ryszard, nie przypuszczając, iż Eliza żartuje ze złości i z żalu. Jakaż różnica pomiędzy nią a Lidią! Wszak Lidia obdarzała każdego spotkanego żebraka; ileż razy rozgniewała się na starego stangreta, że nie wstrzymywał koni przy biedakach napotykanych w czasie przejażdżki powozem. Jakże szczerze litowała się Lidia nad nędzą ludzi włóczących się po gościńcu bez nadziei przytułku i ciepłej pożywnej strawy! Ryszard wywoływał w pamięci słodki głos litującej