Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/158

Ta strona została skorygowana.

Musiałem iść wraz z innymi urzędnikami za wózkiem, na którym go wieziono na ścięcie. Na jego wezwanie jeszcze raz musiałem pozwolić się uściskać, gdy szedł na gilotynę. Nie wiedziałem, czemu przypisać to dziwaczne zachowanie się skazańca. Zacząłem nawet przypuszczać, iż pomimo tragiczności chwili, chciał sobie ze mnie zadrwić. Lecz okazało się, iż powiedziano mu moje nazwisko i dziwnym zbiegiem okoliczności, miał on to samo imię i nazwisko, co ja. Tak, nazywał się Jan Delcrous i to go napełniło sympatyą dla mojej osoby, chociaż pochodziliśmy z bardzo odległych od siebie okolic.
Wtem jedna z obecnych pań zapytała «powiadającego:
— A jakąż zbrodnię popełnił ten nieszczęsny imiennik pański?... Czy można wiedzieć?..
— Zarżnął swoją kochankę, gdyż była mu niewierną.
— Ścięli mu głowę, bo zabił — swoją kochankę.. — a byliby go puścili na wolność, gdyby ta kobieta była jego żoną — zawołał z przejęciem notaryusz. — A jednak zabójstwo żony jest nikczemniejszą zbrodnią, bo spełnianą w przekonaniu o bezkarności!
— Dlatego też powinniście uważać rozwód za doskonałe dopełnienie naszego prawodawstwa — zauważył ktoś poważnie głosem basowym.
Lecz stary Merivet oburzył się na podobnie bezbożne twierdzenie i zawołał giestykulując tak