Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/163

Ta strona została skorygowana.

opisie, wystawiającym sędziego w sposób niezbyt pochlebny.
Ryszard może to spostrzegł i chciał sąd swój złagodzić, dodając z żywością:
— Myślę, iż mogłabyś z nim być szczęśliwą. Jednakże...
Zaciął się i nastąpiła chwila dłuższego milczenia. Las szeptał z cicha dokoła nich, kołysząc w górze konarami jaśniejącemi od słońca a wśród głębokiego spokoju słychać było szelest owadów potrącających suche gałązki i zioła. Wzruszeni byli oboje, lecz usta ich milczały. Ryszard znajdował, iż Eliza nigdy nie była ponętniejszą jak dzisiaj. Niebieska sukienna amazonka, uwydatniała pełne wdzięku kształty jej ciała, odsłaniając tylko delikatną, lekko różową jej szyję. Nagle zerwał się i stanąwszy, rzekł głosem niepewnym od wzruszenia:
— Poczekaj jeszcze dwa dni. Proszę, nie decyduj się pierwej.
A ona pomyślała: „Dlaczego mam czekać dwa dni, czyż nie mógł oświadczyć się zaraz? Wszak ułatwiłam mu początek rozmowy”. Wstała zwolna i z żalem.
Wypuścili teraz konie prosto przekątną drogą, przecinającą las przez całą szerokość a na obie strony ciągnęły się zagajniki drzew różnorodnych; mijali sosny, olchy, brzozy, dęby, polanki, na których widniały szałasy osypane ziemią i kurzące się ścielącymi dymami; tuż opodal zbudowane