Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/169

Ta strona została skorygowana.

rosnących w wazonach, przycinając je nożycami trzymanemi w ręku.
Lecz Ryszard przerwał jej to zajęcie.
— Matko, matko! Zabijasz mnie swojemi słowami!
Chwycił ją za obydwie ręce i, twarzą, zwróciwszy ku sobie, krzyczał konwulsyjnie, nie hamując wściekłości, jaka nim zawładnęła:
— Nieszczęściem mojego życia jesteś ty, matko, nie ona!... Od dzieciństwa zamykałaś mnie w swoim pokoju, trzymałaś na uwięzi przy sobie podczas długoletniej swojej choroby... byłem dla ciebie rozrywką, lecz zmarnowałaś mnie swoim egoizmem, rosłem w atmosferze dusznej i chorobliwej przy twoim łóżku, mózg mój zaniknął, nie mogąc się rozwinąć w otoczeniu, w którem mnie trzymałaś... Chcąc mnie zachować na zawsze dla siebie, tyranizowałaś syna tak jak przywykłaś tyranizować jego ojca... zachęcałaś mnie do lenistwa, dogadzałaś moim przywarom, chcąc mnie zniedołężniałego uczynić powolnem narzędziem swoich upodobań; zmarnowałaś mnie, odstręczając od wszelkiego zajęcia, zamykając przedemną możliwość jakiejkolwiek karyery... Nie chcąc, abym się żenił, by jaka inna kobieta nie ujęła ci władzy twej wszechpotężnej nademną i majątkiem, podsuwałaś mi służebne dziewczęta, prawie gwałtem wpychając mi je w ręce... Myślisz, że to wszystko uszło niepostrzeżenie?... Widziałem i rozumiałem twoją przebiegłość... A ta biedna

]