Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/170

Ta strona została skorygowana.

kuzynka, którą sprowadziłaś z Lorient, by mi ją rzucić w objęcia... czyż nie obmyśliłaś tego planu?... A przecież wiesz dobrze, iż ona nigdy nie mogłaby wziąć ze mną ślubu w kościele, jest rozwódką a nie wdową... kościół nie uznaje rozwodu... lecz byle tamta nigdy tu wrócić nie mogła, gotową byłaś i jesteś na wszystko, nawet na wykroczenie przeciwko kościołowi, obyczajom, rodzinie... Wstrętną mi jest twoja religijność prowadząca na takie manowce.... wyradzająca takie faryzeuszostwo sumienia... Twój despotyzm sprawił, iż tamta uciekła... nie mogąc wyżyć dłużej przy tobie... Lecz wiedz, iż ją tylko kocham... tak, kocham moją żonę, kocham ją i przebaczam całe jej postępowanie obecne, przebaczam, bo czuję się winien względem niej, nie umiałem bowiem jej obronić przed tobą... nie umiałem jej zasłonić przed twoją niechęcią, twoją złośliwością i dokuczliwemi napaściami... Płaczesz teraz, moja matko... lecz łzy twoje mnie mnie nie wzruszają, ja współczuję tylko łzom Lidii, bo ona też płakać teraz musi, będąc opuszczoną, samotną, rzuconą nie wiedzieć gdzie w obcem dla siebie miejscu... Lecz ja muszę ją odszukać... Ja znajdę ją i przytulę nieszczęśliwą... Żyć nie mogę bez jej widoku, wołałbym umrzeć natychmiast, aniżeli być dłużej oddalony od niej... Bez niej życie moje nic nie jest warte i lepiej je zakończyć...