Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/175

Ta strona została skorygowana.

iż nie stchórzył — nie chciał uciekać. Więc Aleksander, odciągnąwszy go na bok, wyznał:
„Męża niema tutaj. Lecz wymyśliłem ten manewr, aby panicza uchronić od zguby. Wiem, że dom gry połknął już wszystkie pieniądze a panicz ma do utrzymania jacht, tę kobietę a może jeszcze i potomka... Trzeba złemu zaradzić... Przywiozłem pieniądze... niech panicz siada na jacht i wypływa na pełne morze a ja sobie z tą panią poradzę“.
Młody człowiek zgodził się natychmiast, co ani mnie ani ciebie, panie Janie, nie dziwi, bo znamy trochę tego ptaszka. Po trzech miesiącach kochanka była mu ciężarem, byłby się jej pozbył o wiele wcześniej... Więc rzuciwszy się ze łzami w objęcia ukochanej, czemprędzej ją pożegnał i wsiadł na jacht a ją powiózł Aleksander do Bretanii, wmawiając w opuszczoną, że Karlexis tam niebawem przybędzie. Otóż dotychczas oczekuje go ona w nadmorskiej mieścinie... Przypuszczam, iż i my nie bylibyśmy prędko zobaczyli Karlexisa, lecz „Bleu-Blanc-Ronge“ rozbił się w pobliżu wysp Balearskich. Wrócił więc z miną markotną, bo z pustą kieszenią... Mam z tego powodu proces z właścicielem owego jachtu, będę musiał płacić szkodę poniesioną, pensyę załodze i rodzinom marynarzy, którzy zatonęli, prócz tego będą jeszcze koszta zerwania miłosnej awantury — słowem wszystko to kosztować będzie wiele pieniędzy... Skorzystałem z tej okoliczności, by ująć w kluby młodzieniaszka i zażądałem, aby odbył jednoroczną