Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/176

Ta strona została skorygowana.

służbę wojskową. Otóż przez cały ten czas a mieliśmy z sobą rozmów niemało, ani razu nie wspomniał chociażby przelotnie o tej kobiecie, która życie mu swoje dała w ofierze i która obecnie wyczekuje go co chwila, wpatrując się w morze, by dojrzeć jacht wiozący ukochanego. Przeszło od miesiąca czeka go na brzegach Bretanii...
Pan Jan spojrzał na generała z po nad okularów i spytał głosem drżącym od wzruszenia:
— Jakto?... Ona nic jeszcze nie wie?...
— Nie! Aleksander prowadzi całą tę sprawę a ponieważ to łotr zupełny, więc przewleka naumyślnie, bo nietylko ciągnie ztąd korzyści, lecz raduje się, mogąc komuś zadawać męczarnię... Księżna idzie... mówmy o czem innem.
Generał spostrzegł ją zdaleka; szła drobnemi, lecz śpiesznemi krokami. Ubrana była wytwornie a żółte włosy wymykały się dokoła gustownego, ogrodowego jej kapelusza.
— Szukałam cię — rzekła do męża a pochyliwszy się, szepnęła pośpiesznie, podając mu rozpieczętowaną kopertę. — Przeczytaj, znalazłam ten list do Karlesia, pomiędzy innemi przyniesionemi z poczty, lecz go przejęłam, spostrzegłszy stempel z Draveil...
Generał wziął podany list i zrazu czytał go wpół głośno, lecz zaraz umilkł, spostrzegłszy, iż jest to wyzwanie na pojedynek, ze strony Ryszarda Fenigan.