Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/178

Ta strona została skorygowana.

— To ręczyć ci mogę, iż natychmiast dostanie drugi list bardziej jeszcze obelżywy.
— Pojadę do starej pani Fenigan.
— Przyjmie cię ona tak, jak ty ją przyjęłaś, gdy zjechała do Grosbourg... Jeden jest tylko sposób, by uchronić naszego syna od tego pojedynku.
— Jaki? — zapytała księżna z zapałem.
— Żebym ja stanął za niego.
Popatrzała na niego i błyszcząca chwilowo w jej oczach nadzieja gasła stopniowo; wreszcie wzruszyła ramionami, mówiąc:
— Chcesz pojedynkować się a zapominasz, mój drogi, iż nie możesz utrzymać się na nogach... Ja myślę, że najprostszą rzeczą będzie napisać do pułkownika, by go wezwał natychmiast z powrotem do pułku. Wszak de Boutignan jest naszym krewnym, więc można z nim być otwarcie. Uwzględnił moją prośbę, zwalniając Karlesia od tych uciążliwych wielkich manewrów, lecz teraz wobec zaszłych okoliczności, wolę, by brał w nich udział...
Piłka spadła w ich stronę i potoczyła się przed mówiącymi. Prawie równocześnie z po za kwitnących krzaków wybiegł za nią Karlexis w białem flanelowem ubraniu, z obnażoną szyją, opasany szerokim jedwabnym pasem; policzki miał zarumienione, czoło i włosy spotniałe. Ujrzawszy, że księżna schowała szybkim ruchem list, uśmiechnął się, mówiąc: