Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/198

Ta strona została skorygowana.

biego. Spacerując nad brzegiem morza spotykała prócz rybaków miejscowych, rodziny przybyłe z prowincyi do morskich kąpieli; skromni ci ludzie nie zastępowali Lidii błyskotliwego, strojnego tłumu cudzoziemców, snujących się nad brzegami morza Śródziemnego. Zauważyła nawet, iż od niej stroniono; lękano się tej pięknej i pięknie ubranej pani, rzuconej samotnie i niby wyczekującej przybycia męża; czekano, by hrabia się pojawił przy jej boku. Lecz kiedyż wpłynie do portu jacht „Bleu-Blanc-Rouge?“ — Nikt nie wiedział i wiedzieć tego nie mógł.
W pierwszych czasach swego pobytu w Port-Haliguen, Lidia nie nudziła się; bawiło ją nowe otoczenie; rozlokowanie się w żółtym domku, łączyła się do tego obawa przybycia ścigającego ich Ryszarda; pan Aleksander pozostał w Quiberon, w hotelu Princesse-de-Lamballe i każdego ranka zjawiał się po rozkazy pani hrabiny. Na dole spotykał swoją ciotkę rozmawiającą z zastępczynią Rózi Chuchin. Sprawiał on na niej odrażające wrażenie; pewnego dnia spytała ona Lidii:
— Czy pani hrabina jest pewną tego człowieka?... Nie wiem dlaczego, lecz drżę ze strachu, gdy patrząc na mnie świdrującemi swojemi oczyma, codziennie stawia mi pytanie zawsze jednakowe, słowa nie dodając ani ujmując: „Agaryto, czy umiesz trzymać język za zębami?“
Lidia odpowiadała, chcąc sama się uspokoić: