Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/200

Ta strona została skorygowana.

— Niech Aleksander patrzy w stronę sygnałowej wieży — zawołała Lidia, wychylając się przez okno żółtego domu i przysłaniając światło nad oczami ręką — ten zbliżający się statek to chyba „Bleu-Blanc-Rouge“?...
Lokaj uśmiechął się cynicznie.
— Bardzoby mnie to zdziwiło — bąknął pod nosem, lecz popatrzywszy w stronę wskazaną przez Lidię, zauważył, iż rzeczywiście zbliżający się statek zupełnie podobny jest do jachtu Karlexisa. Musiał to być przytem statek obcy, bo wiódł go do portu przewodnik, którego szalupa wlokła się z tyłu przywiązana liną. Stojący nad brzegiem starzy marynarze i celnicy, twierdzili, iż jest to statek angielski. Co chwila był bliżej i co chwila wydawał się podobniejszym do wyczekiwanego przez Lidię „Bleu-Blanc Rouge“. Na pokładzie przy sterze stał wysoki mężczyzna i Lidia pewną była, iż poznaje ruchy a nawet ryżą brodę kapitana Nuitt.
— Tak, tak, zdaje się, że to naprawdę.„Bleu-Blanc-Rouge“ — mruczał z niezadowoleniem pan Aleksander a w duchu dodawał: — niech dyabli wezmą z takim narwanym chłopcem, jak Karlexis, nigdy niczego nie można być pewnym. Musiała go wziąść ochota ujrzenia łez hrabiny. Trzeba przyznać, że nie spodziewałem się tego przyjazdu!... Co teraz powiedzą starzy w Grosbourg?... Przepada mi w ten sposób niemało pieniędzy... bo przecież liczyłem, że sam załatwię