Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/207

Ta strona została skorygowana.

nie mogą po nocach... Z tej strony morze jest spokojniejsze, ale za to ludzie są gorsi...
Na dowód prawdy swego twierdzenia, Agaryta opowiadała o bójkach, jakie rybacy prowadzą pomiędzy sobą. W czasie długich wieczorów, upijają się i biją a gdy karczmarze wyrzucą ich z szynków, wpadają w wściekłość, bójka zamienia się w rzeź, kaleczą się i mordują; niekiedy bywa, iż porwawszy się za bary, staczają się w morze, i giną bez ratunku.
— Uspokój się, moja kochana, wyjedziemy przed zimą i nie będziemy widziały tych okropności.
Lidia pocieszała swoją garderobianę, lubiła ją, jako jedyne stworzenie okazujące jej nieco przychylności. Napotkała ją w przejeździe przez Lyon i od tej chwili Agaryta jeździła z nią wszędzie. Aleksander przed wyjazdem z Haliguen zwierzył swej ciotce wiadomość, iż Lidia jest tylko wypadkową hrabiną; natychmiast rozeszła się o tem wieść pomiędzy kumoszkami, które na wyścigi czernić poczęły lokatorkę kapitałowej. Patrzano teraz na nią z niedowierzaniem i lekceważeniem, na każdym kroku okazując jej wyraźną niechęć. Dokuczliwość ludzka nie miała wszakże wielkiego dostępu do opuszczonej kobiety, żyła teraz myślą o dziecku. Prawie nie wychodziła po za próg domu. Sprowadziwszy sobie fortepian z Ploërmel, Lidia grywała całemi dniami a wypowiadane przez nią marzenia i smutki wiatr roznosił po pustem wybrzeżu i zatracał w morskich obszarach.