Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/215

Ta strona została skorygowana.

Jednym rzutem oka przebiegła długi list pana Aleksandra, list pełen kłamstw, obłudy, służalstwa i nie zastanawiając się nad zdaniami, zatrzymywała ważniejsze słowa: „musiał się poddać woli rodziców... wstąpił do służby wojskowej... jest w dragonach, jako ochotnik... pieniądze są złożone u notaryusza... w razie wypadku, należeć będą do dziecka...“ List kończył się zdaniem szorstkiem, okrutnem w swej nikczemności: „Tak, wszystko skończone, młody książę już ma dosyć. Niech pani przygotuje swój rachunek a ja przyjadę, aby go zapłacić. Przyjazd swój poprzedzam listem, aby uniknąć niepotrzebnych targów i roztrząsać sprawy“.
Lidia wiedziała, iż miłosny jej stosunek z Karlexisem nie będzie trwać długo i co wtedy z sobą pocznie też dobrze wiedziała i z góry postanowiła. Lecz dlaczegóż to wszystko skończyło się tak nagle, tak wstrętnie?... Dlaczegóż on sam do niej nie napisał?... Dlaczegóż lokajowi kazał się w tem wyręczyć?... Jakże nikczemnie z nią postąpiono! Ten jeden fakt objaśnił Lidii cały szereg innych. Rozeznawała ich znaczenie. Wyjazd z Monte-Carlo był tragedyą tylko dla niej, również jak wędrówka jej po Francyi pod strażą Aleksandra była farsą ułożoną pomiędzy nim a jego panem... lecz dlaczegóż uprowadzili ją tak daleko na puste morskie wybrzeże, by następnie dręczyć niepewnością i zakończyć grubiańską brutalnością! Zagadkowy śmiech Karlexisa i zimne jego