Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/224

Ta strona została skorygowana.

naprzód; nie wiedzący co zaszło, podziwiali bohaterstwo jego i animusz!
Rzecz dziwna, do jakiego stopnia niebezpieczeństwo doprowadza jednych do obłędu i moralnej nicości, podczas gdy nerwy innych nie przestają działać normalnie lub nawet dodatnio. Podczas owej nocy, w której rozbił się i zatonął mój biedny „Bleu-Blanc-Rouge“, miałem jako towarzysza doktora Engel, znakomitego botanika, którego zobowiązałem się przewieźć do Port-Mahon. Doktor Engel spędził życie w sposób awanturniczy, często narażając się na śmierć; byle zwiększyć swoją kolekcję roślin, podróżował po Afryce południowej wraz z Eminem paszą, to ci maluje człowieka. Otóż widząc, że „Bleu-Blanc-Rouge“ nabiera coraz więcej wody i grozi zatonięciem, doktor Engel biegać począł jak wściekły po pokładzie, płakał i ryczał, wrzeszcząc, że nie chce umierać; rzucił się na kapitana Nuitt i chciał go udusić. Uwolniwszy biednego anglika z jego szponów, musieliśmy doktora przywiązać linami do ławki. Otóż podczas, gdy doktór Engel, człowiek niezwykle inteligentny uległ takiemu moralnemu rozkładowi, kucharz, człowiek prosty i w zupełności o niebezpieczeństwie wiedzący, zajęty był najspokojniej przygotowaniem dla mnie ostatniej filiżanki herbaty. Widzę go jeszcze, jak metodycznie zapalił spirytusową lampkę, wziął imbryk, filiżankę, nie śpiesząc się pomimo straszliwego bulgotania wody napełniającej statek pod naszemi nogami. On też