Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/233

Ta strona została skorygowana.

aresztowaną z nim razem. Lecz mniejsza z tem, mnie głównie interesuje teraz Wald; zazdroszczę mu, zazdroszczę bardzo... Patrz, jakie moje życie jest blade, nic nie wyrażające w porównaniu z siłą wrażeń doznawanych przez niego... Przecie żyć pragnę... za jakąkolwiek bądź cenę, chcę czuć, iż żyję!...
Pewnego dnia, jadąc wagonem, zauważyłem muszkę, która koniecznie chciała wylecieć po za szybę i z zaciekłością przypuszczała szturm do przezroczystej przeszkody, z brzękiem latając i bijąc skrzydłami wzdłuż i wszerz zamkniętego okna. Z wysiłkiem, z energią najwyższą, mucha nie przestawała walczyć przez całe dwie godziny, to jest przez cały czas drogi z Paryża do Melun. Podziwiałem tę wytrwałość! Dwie godziny walczyło to stworzenie tak krótko żyć mające. Część życia spędziła ta niesforna mucha na buncie przeciwko więzieniu, do którego wtrącił ją wypadek. Czyż my posiadamy podobną wytrwałość... czyż my buntujemy się z równą energią przeciwko szarości naszego życia?... Jak przerwać tę wlokącą się nudę czy zbrodnią jak Wald, czy też strzałem w serce, jak moja kochanka w Quiberon?... Wiem, że muszę się uwolnić, muszę zakończyć monotonność mieszczańskiego swego życia, lecz kiedy... i w jaki sposób?...
Ach, żeby to sny sprawdzać się mogły!.. Postuchajno tylko, jaki dziwaczny sen miałem dzisiejszej nocy: Śniło mi się, że żołnierze, kopiąc szańce naprzećiwko młyna, w którym kwaterujemy