Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/236

Ta strona została skorygowana.



XI.
W ochronce w Soisy.

W pięć tygodni po wyjeździć pani Fenigan, zajechał wczesnym rankiem przed pałac w Uzelles mały omnibus rozwożący podróżnych, przybyłych koleją żelazną do Soisy. Dzwon przy bramie zadzwonił dwa razy, lecz dźwięk jego przygłuszony był jakby mgłą, która gęstym oparem zawisła w jesiennem powietrzu. Nie śpiesząc się od śniadania, składającego się z kawy z prawdziwą śmietanką, ze świeżego ciasta z prawdziwem masłem, powstali wszyscy troje, to jest Rózia Chuchin, stary jej ojciec i furman i, wyszedłszy z pawilonu ogrodniczki, która ich raczyła temi przysmakami, szli ku pałacowej bramie. Z niewymownem zdziwieniem ujrzeli tam wysiadającą z omnibusu panią Fenigan, która, nikogo nie uprzedziwszy, wracała niespodziewanie z podróży.
— Róziu, pościel mi łóżko, umieram ze zmęczenia — rzekła pani Fenigan, idąc przez podwórze i nie zważając na zmięszanie malujące się na twa-