Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/239

Ta strona została skorygowana.

— A teraz moja Róziu powiedz mi, czy pan Ryszard nigdy się ciebie nie dopytywał, gdzie ja pojechałam?...
— Nigdy... Pan Ryszard przeciek wiedział tak jak my wszyscy, że pani chciała odpocząć nad brzegiem morza u pani Elizy.
Rózia, mówiąc to, kłamała bezczelnie, bo przez pana Aleksandra wiedziała wybornie, gdzie pani Fenigan bawiła przez czas swojej nieobecności. Rózia wiedziała o targnięciu się Lidii na swe życie, wiedziała, iż się nie zabiła, lecz ciężko rozchorowała, skutkiem rany i że doglądała jej pani Fenigan. Rózia dziwiła się jedynie, iż Lidia nie zjechała równocześnie. Z głupawym wyrazem twarzy stała koło łóżka, odpowiadając z udaną naiwnością, chociaż mogła była udzielić niejednej wiadomości. Wiedziała bowiem przez Aleksandra o niepokoju panującym w Grosbaurg, gdzie obawiano się bezustannie nowego wybuchu ze strony Ryszarda. Księżna przejmowała listy pisywane do swego męża oraz do syna, zaleciwszy przytem Aleksandrowi, by jej donosił najszczegółowiej o każdym kroku Ryszarda.
Rózia opowiadała teraz o sprawach gospodarskich, lecz pomimo, że zazwyczaj pani Fenigan niestrudzenie badała służbę w tych kwestyach, obecnie prawie, że nie słuchała słów Rózi, mówiącej o niecnych rozbojach, jakich dopuszczały się szczury i koszałki; przeciągała się w pościeli i zdawała się chcieć wypocząć. Kazała sobie