Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/242

Ta strona została skorygowana.

Ręka ta była początkowo sztywna, jakby martwa, lecz w miarę opowiadania matki, widać, iż serce Ryszarda ulegało wzruszeniu i czułym uściskiem składał jej jakby niemą podziękę. Wróciła ufność, znów był jej synem, jej Ryszardem, który łaknął, by kierowała nim dalej i nie wypuszczała go ze swej macierzyńskiej pieczy.
Prawdopodobnie Lidia nie byłaby wróciła do zdrowia i życia gdyby nieobecność floty przybyłej na manewry do Quiberon. Lekarze marynarki wzięli Lidię pod swoją opiekę a tak chirurgiczna ich wiedza, jak i antiseptyczne środki, znajdujące się w aptece floty, wskrzesiły biedną ranną kobietę. Znajomość z lekarzami floty ułatwiła Eliza, która znała prawie wszystkich oficerów; jakże dobra, uprzejma i współczująca była ta poczciwa Eliza, całemi dniami i nocami doglądała Lidię, zapomniawszy, iż ma przed sobą szczęśliwą współzawodniczkę, ukochaną przez Ryszarda; lękając się, by Lidia nie poczuła się dotkniętą, znikała w chwilach odzyskiwania przytomności przez chorą a wreszcie wyjechała do Lorient, widząc znaczne polepszenie jej stanu zdrowia.
Biedna Lidia, wszak po nużących ją w gorączce strasznych widzeniach pierwszą twarzą, którą ujrzała przytomnemi oczami, była twarz znienawidzonej przez nią matki Ryszarda! Jakże ciężko i powoli doszła ona do przekonania, iż ta matka Ryszarda, stojąca wciąż w pobliżu jej łóżka, z innemi tu dla niej przybyła uczuciami, iż chce ją