Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/244

Ta strona została skorygowana.

Ryszarda nazywała ją „córką”. Chwilami bunt zaćmiewał pogodę jej oczu i nie chciała, by jej przebaczono, lecz i pod tym względem zaszła w niej zmiana, gdy Aleksander przybył z Grosbourg dla „załatwienia rachunku i kosztów wynikających skutkiem zerwania stosunku z młodym księciem.“
Lidia leżąca w łóżku słyszała ze swej sypialni w jaki pogardliwy sposób pani Fenigan przyjęła pana Aleksandra, wyrzucając go za drzwi wraz z pieniędzmi księżnej: „Powiedz swojej pani, iż nie starczy jej złota na okupienie zbrodni popełnionych przez jej syna!“ Wzruszona i plączącą Lidia wyciągnęła swe ręce ku wracającej ku niej pani Fenigan i, uścikawszy ją serdecnie, rzekła z wdzięcznością: „Dziękuje ci, moja droga mamo!“ Odtąd lody prysły i stosunek dwóch kobiet stawał się coraz bliższy. Pani Fenigan poznała teraz właściwość charakteru Lidii, była to natura nieznosząca przymusu, pragnąca swobody i rwąca się ku niej tem namiętniej, im większą straż czuła nad sobą. Lecz umysł miała szlachetny, serce pragnące przywiązania. Nikczemność młodego księcia budziła w niej najwyższą odrazę, wstydziła się, iż taki mogła uczynić wybór. Nie było więc obawy z tej strony, Lidia nigdy nie wznowi z nim stosunków, nigdy żałować nie będzie, iż miłość jej trwała tak krótko. Poruszona przez panią Fenigan myśl wspólnego powrotu do Uzelles przeraziła wszakże Lidię. Drżała na wspomnienie Ryszarda, wyrzucając sobie, iż